Dochodzę w ten sposób kilkanaście kilometrów za Marrakesz, stop po drodze nie zdaje za bardzo egzaminu a słońce nie zna litości. W końcu jednak zatrzymuje się autko w którym jedzie dwóch tradycyjnie ubranych mężczyzn, długie czarne brody, długie białe szaty, charakterystyczne czapki. Podwożą mnie do najbliższego przystanku, bo sami zaraz skręcają. Zawsze to coś. Po chwili zatrzymuje się grand taxi, wielki mercedes, chyba jakaś stara pięćsetka. Nie ma żadnych pasażerów. Poddaję się , zaczynam negocjacje, został mi spory kawałek a droga jest mało uczęszczana. Schodzimy do 30 Dh a kierowca i tak jedzie do Asni w którym mieszka a które jest na drodze do Atlasu Wysokiego. Na miejscu coś zjadam, bo zaczyna się robić późno i szybko znajduję auto do Imlilu który jest bazą wypadową w tej części gór. Chłopak który mnie podwozi zahacza przy okazji o pobliskie boisko, ma tu miejsce mecz towarzyski między reprezentacjami Asni i Imlilu. Taka regionalna ciekawostka, jest to nieźle zorganizowane, obie drużyny mają jednolite stroje, jest komisja sędziowska. Późnym popołudniem dojeżdżamy na miejsce. Szybko udaję się na ubocze i przebieram, w końcu ubieram buty górskie które tu targałem całą drogę. Przez chwilę kropi, ale to czysta przyjemność po tych dniach upałów. Przed wyjściem kupuję jeszcze małe chlebki i chcę wodę. Wołają dwa razy więcej niż normalnie, no nie, w schronisku w połowie drogi to rozumiem ale tu? Już wolę nabrać wody w górach niż dać się orżnąć. Albo kupić w schronisku tam chyba nie będzie wiele droższa niż tu a odpadnie mi targanie jej przez połowę trasy. Ruszam, po drodze małe dzieci nauczone przez starszych witają mnie w różnych językach, pytają o narodowość. Pewnie widziały przez całe swoje krótkie życie więcej obcokrajowców niż ja. Postanawiam iść do oporu, pójdę spać gdy się zmęczę lub gdy będą ku temu sprzyjające warunki. Tak więc idę, wspinając się coraz wyżej, zaczynam oglądać Imlil z góry, piękny widok. Skąpana w zieleni wioska na zboczach do której wlewa się głośno górski strumień. Zapada powoli zmierzch, ubieram bluzę i przypinam nogawki do spodni. Przygotowuję sobie latarkę czołową.